Ale po kolei:
Skończyłam dwa swetry: wspólnorobiony oraz ze srebrną nitką.
Ten drugi wyszedł całkiem fajnie i teraz czeka na sesję fotograficzną.
Ten pierwszy wyszedł jeszcze lepiej! Od początku dziergania miałam obawy czy ten fason będzie mi odpowiadał. Przymiarki pośrednie tylko potęgowały moje wątpliwości.
Natomiast przymiarka końcowa sprawiła, że w sweterku się zakochałam. Ale nie była to miłość czysta i bezwarunkowa.... niestety rękawy znów były za szerokie. Wczoraj je sprułam dziś siedzę i dziergam od nowa! Idzie mi nieźle, trzymajcie kciuki aby tym razem był dobrze!
(dekoracją w zdjęciu wspólnorobionego był mój nowy kwiecisty nabytek - Benio. Bo u mnie wszystkie kwiatki mają imiona:) Ale o tym może innym razem;)
Gdzieś tam w między czasie powstał kolejny miś-Krzyś.
oraz pikachu w wersji mini:
a także czapeczki - akcesoria do sesji dziecięcych:
czerwona moherkowa
pasiasta jesienna:
W poprzednim tygodniu w końcu uruchomiłam rower. Jak to mówią - lepiej późno niż wcale;)
I tak oto zwiedzałam nowe okolice;)
Po intensywnym treningu trzeba było uzupełnić braki kaloryczne. W tym roku królują u mnie śliwki: zapiekane pod kruszonką, muffinki ze śliwkami, kruche ze śliwkami... po prostu śliwkowe szaleństwo!
I tradycyjnie moje niebo:)
Słońce zachodzi już coraz wcześniej i nie dociera na prawą stronę słupa.
A to znak, że zbliża się moja ulubiona pora roku;)
Dotrwał ktoś do końca?
Lecę do rękawów we wspólnorobionym:)
Miłego popołudnia:D