Strony

sobota, 29 stycznia 2011

Perfect day

Leniwa, spokojna sobota. Kawa wypita bez pośpiechu w doborowym towarzystwie, udane zakupy, świeże górskie powietrze, spacer w ostrych promieniach styczniowego słoneczka, gorąca herbata z cytryną... Ładuję akumulatory, bo prognozy mówią, że kolejnych kilka (a może i kilkanaście) sobót będzie bardzo pracowitych.





Ze spraw twórczych - metki w końcu zrobiłam. Takie bardziej imienne;)


A sweterek leżakuje narazie. Mam zrobiony prawie cały tył i nie wiem kiedy ruszę z dalszą częścią. Kolor mało fotogeniczny, ale cóż:)

Miłego wieczorku dla wszystkich podczytywaczy:)

czwartek, 27 stycznia 2011

Wyróżnienie

Wyróżnienie dostałam, a że to moje pierwsze to się cieszę bardzo:) Lucynko dziękuję:)


Zasady mówią, że należy wyróżnić kolejne 10 osób.
Dlatego moje wyróżnienie wędruje do:

Izy z iza08.blogspot.com
Antoniny z uantoniny.blogspot.com
Ambiguity z zwyczajna-ambiguity.blogspot.com
Beso z dziergambolubie.blogspot.com
Janeczki z janeczkowo.blogspot.com
Anki z male-robotki.blogspot.com
Zuli z zula-uzuli.blogspot.com
Kathryn z ukathryn.blogspot.com
Bean z szydelkobean.blogspot.com
Ani z po-nitce.blogspot.com

sobota, 22 stycznia 2011

Śliwka

Włóczkę kupiłam, bo mi się kolorek spodobał. To sobie zrobiłam znów bezrękawnik. Nawet go zdążyłam polubić, chociaż jesteśmy razem zaledwie kilka dni:) Pomysł - improwizacja własna:) Dolny ściągacz na drutkach (3 prawe, 3 lewe), środek szydełkowy wg wzoru znalezionego gdzieś w necie i do tego okrągły karczek. Przy tym karczku, zresztą ściągaczu też, po raz pierwszy robiłam metodą Magic Loop. Sposób nie powiem, całkiem przyjemy, tylko jakoś efekt przybywania robótki mało widoczny. A ja lubię śledzić swój dzienny urobek;)




Na razie dość kamizelek:)Przydałby mi się jakiś sweterek, prosty, nieskomplikowany cardigan. Nawet włóczkę zakupiłam, czarna Malwę. Od dwóch dni intensywnie myślę nad wzorem i póki co pusto.. pomysłu brak.

A na koniec pokażę wam znów Hektora:) Drożdży nie je a rośnie w oczach. Wyrósł, zmężniał, zrobił się bardzo dostojnym dużym psem. W końcu ma już (dopiero) 5 miesięcy:) I wciąż rośnie:D Aż strach pomyśleć co to będzie za pół roku;)Ale zabawy wciąż lubi, zwłaszcza z pustą butelką:) Tak dziś na spacerze hasał po śniegu:




Miłego weekendu dla wszystkich:)

czwartek, 13 stycznia 2011

Balerina

Na pewno znacie to uczucie. Kiedy zrobimy coś co wcześniej wydawało nam się, trudne, skomplikowane, a może i niemożliwe. Satysfakcja i duma towarzyszy mi od kilku dni, zwłaszcza, gdy spojrzę na ballerinę. Jest to pierwszy projekt na drutach, który zrobiłam ze zdjęcia i do którego nie miałam żadnego opisu:) I kopia wyszła prawie jak oryginał;)
Wiem, że projekt nieskomplikowany, zwłaszcza dla osób, które mają doświadczenie z drutowaniem. Pomimo, że wydrutowałam już kilka sweterków to mój pierwszy z wzorem ażurowym. Mizerny, bo mizerny, ale ażurek się tam pojawia:)
Tak to się prezentuje:




Fajnie się nosi i się podoba:D I to nie tylko mnie;)

A teraz nie do końca o robótkach. Obecnie prawie wszyscy w coś grają. Jeszcze do niedawna należałam do tej miejszości, która nie w takie rzeczy się nie bawi;) Ale od kiedy koleżanka pokazała mi pewną stronę to przepadłam... i założyłam farmę. Zasiewam pszenicę, sadzę ziemniaki, zbieram jajka itp. O zgrozo - tak mnie to wciągnęło, że najpierw zaglądam na farmę, a dopiero później na bloggera;) Ale ja nie o tym chciałam. Chodzi o kurki, które znosząc jajka - dziergają. Mają wielki motek jasnofioletowej włóczki i robótkują:D Trochę mało efektywnie, bo do tej pory nic nie wydziergały a machają drutami już kilka tygodni;) Zastanawia mnie też jak one to robią: są dwie kurki, a jeden motek - i obie równocześnie z niego korzystają:D Pewnie pozostanie to dla mnie tajemnicą;)
Dziergające kurki wyglądają tak:

A żeby nie być gorsza od drobiu na mej farmie, też idę podumać co zrobić, bo mam włóczkę w pięknym śliwkowym kolorze. Mam też kompletny brak pomysłu na jej wykorzystanie...

niedziela, 2 stycznia 2011

Shalomek

Na początku złożę Wam życzenia - przecież widzimy się po raz pierwszy w tym roku. Niech Wam zdrowie dopisuje, bo jak zdrowie będzie to i cała reszta się znajdzie;) Poza tym nitki niech się Wam nie plątają, a szydełka i druty posłuszne będą;)

A teraz robótkowo - wenę złapałam. Jak już złapałam to nie puszczam i zawzięcie dziergam. Udało mi się skończyć Shalomka. A lekko nie było, oj nie było. Chciałam zrobić go zgodnie z przepisem Truscaveczki, ale nie wyszło. Ostatecznie mojego Shalomka robiłam od dołu:D Nieco go zmodyfikowałam i prezentuje się tak:




Żeby dobrej passy nie marnować, zaczęłam robić balerine. Tak sobie nazwałam sweterek znaleziony na raverly. Opisu fachowego nie mam, sama sobie go rozrysowałam, więc ciężko powiedzieć co to wyjdzie;)

Udanego popołudnia:)