W końcu jestem. A raczej w końcu mam aparat i mogę obfotografować dzieła, które ostatnio powstały. Jako, że za oknem zima, należało pomyśleć o.. czapce. Nie lubię tego wynalazku, ale jakąś w szafie trzeba mieć;) I znalazłam taką . Wątpliwości miała czy aby na pewno daszek będzie do mnie pasował. Okazało się, że całkiem nieźle w niej wyglądam;) Oto owoce jednego z grudniowych wieczorów:
A daszek świetnie sprawdza się, gdy pruszy śnieg - chroni okulary:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Miło mi, że zostawiasz ślad po wizycie na moim blogu:-)