Zrobiło się zimno. A szyja goła. No to trzeba było coś z tym zrobić. Nie lubię wynalazków typu szalik, komin itp, no ale co zrobić - chorować nie mam zamiaru:) I tak oto powstał szalik ananaskowy:
Tak na marginesie, ostatnio coś polubiłam motyw ananasowy;)
Dziś zdjęciowo ubogo, a jedynym modelem będzie Pan Panda. Siedzi uhahany w mym szaliku i myśli zapewne, że to jego;) Niech tak myśli jeszcze przez noc, nie będę wyprowadzać go z błędu;) Ale już jutro, tuż po wschodzie słońca zabieram swój szalik i wyruszam w nowy tydzień:)
Słonecznego i pełnego uśmiechu tygodnia:)
Śliczny szaliczek :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Bardzo praktyczny ,fajny szalik.Pozdrawiam Anka
OdpowiedzUsuńJa też bardzo lubię ananaski :) Szaliczek wyszedł śliczniutki!
OdpowiedzUsuń