Strony

środa, 16 marca 2022

Pasmo porażek

Dosłownie porażka za porażką...

Ale od początku. Jeszcze w okresie okołoświątecznym, kiedy to leniuchowałam sobie w najlepsze, wpadłam na pomysł wydziergania pachworkowego swetra. Cele były dwa - oryginalny sweter oraz pozbycie się zalegających resztek. Wyciągnęłam wszystkie resztki, dopasowałam kłębki kolorystycznie i - jak mi się wydawało - grubościowo. Nawet zrobiłam plan na kartce!

 
I przystąpiłam do dziergania. Jejku, jaką frajdę miałam z dopasowywania kolorów! I te tekstury tak ładnie się komponowały... co prawda zauważyłam, że grubościowo jest różnie, ale przecież "tego nie będzie widać". I tak zrobiłam przód, zrobiłam tył - jednokolorowy jerserem, żeby nie było za pstrokato. 
Zszyłam.
Zaczęłam wrabiać rękawy.
I zonk.
Dzianina kompletnie nie chciała się układać.. tzn układała się, ale tu było sztywno, tam odstawało... Koszmar...
Po kilku próbach ratowania sytuacji, skapitulowałam a robótka wylądowała w szufladzie.
 
 
No to przyszedł czas na nową robótkę. Na spotkaniu dziewiarek koleżanka zainspirowała mnie do zrobienia enterlaca. Z myślą o enterlakowym swetrze zakupiłam 100% merino w Knit Solution i z radością zaczęłam machać drutami. Początki były trudne, bo musialam wykonać kilka próbek zanim trafiłam z szerokością. 
Plan był taki - przód enterlacowy, tył i rękawy gładkie.

 
Szło pięknie, a robienie kwadracików okazało się mega wciągające.
I tak zrobiłam przód. Później gładki tył.
Zszyłam.
I zaczęły się schody.
Po pierwsze - dekolt V nad którym trochę się nakombinowałam, nie prezentował się dobrze. Widziałam to już podczas robienia, ale liczyłam, że da się go wyrównać plisą. 
Nie dało się.
Zmieniłam dekolt na okrągły - wyglądał lepiej.
Zaczełam wrabiać rękawy i kolejna porażka.
Okazało się, że dzianina w entrlacu pracuje inaczej niż w ściegu gładkim i przy wrabianiu rękawów część enterlacowa bardzo niechlujnie odstawała. Prułam chyba z milion razy, bo kombinowałam na wszystkie sposoby... i nie uzyskałam pożądanego efektu...
Wczoraj podjęłam decyzję, że odpuszczam. 
To sweter zakładany przez głowę, z wełny, więc i tak już tej zimy go nie założę (u mnie pulowery sprawdzają się tylko zimą, gdy jest troszkę cieplej to tylko kardigany wchodzą w grę), a jesienią pomyślę co zrobić z tej włóczki.

Tak, że ostatnio mam wrażenie, że dziewiarsko stoję w miejscu..
Ale jest mały promyczek... a nawet dwa:) przyszły dziś do paczkomatu (Asiu dziękuję!)
Pierwszy to beżowy (chociaż dla mnie to raczej jasny brąz) Fabel Dropsa.

A drugi to jasnoszary Drops You.
 
Kolorki bardzo trafione, będą wiosenno-letnie kardigany do sukienek...
Przynajmniej taki jest plan...
Oby tylko nie okazało się, że będzie kolejne prucie... ;)



3 komentarze:

  1. Bardzo to jest frustrujące, gdy tyle razy podchodzi się do robótki, a tu ciągle nic się nie układa. Dobrze zrobiłaś odstawiając je na jakiś czas. Potem przyjdą nowe pomysły.
    Życzę Ci udanej dziewiarsko wiosny z nowymi włóczkami.

    OdpowiedzUsuń
  2. Justynko, to ja trzymam kciuki, żeby tym razem robótki wyszły idealne! Bez prucia :) Piękne moteczki przyszły :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Co do swetra z resztek, to znaczy, że musi się gdzieś w szafie wyleżeć się, aż pewnego dnia napotkasz tą włóczkę, która akurat będzie pasowała na rękawa. A o entrelacu mam swoje zdanie, bardzo ładnie prezentuje się na rzeczach płaskich, zblokowanych, np. chustach,aż do chwili noszenia, potem zaczyna się kurczyć, i ten cały efekt zaciera. Może ładnie byłoby na narzutach, poduszkach. Ile widziałam entrelac na ubraniach, nie było tego efektu,jakiego się oczekuje po tak precyzyjnej pracy. Życzę dobrych pomysłów i ich udanej realizacji.

    OdpowiedzUsuń

Miło mi, że zostawiasz ślad po wizycie na moim blogu:-)