Tak jak wspomniałam ostatnio, październik był u mnie miesiącem bardzo włóczkowym. W ramach prezentu urodzinowego (Asiu dziękuję!) zamówiłam cudownie miękką Sky Dropsa w kolorze ceglanym. Dla mnie to raczej zgaszony róż, ale i tak jest śliczny.
Wcześniej zrobiłam spory zapas motków o cieniuteńkich nitkach, wyhaczonych na portalu aukcyjnym. Zamysł był taki, że poszczególne pojedyncze nitki będę ze sobą łączyć i w ten sposób powstaną melanże.
Już dawno nie miałam dwóch robótek równocześnie na drutach. Póki co dziergam naprzemiennie, obie ładnie przyrastają... ale to raczej ostatni mój taki "wybryk". Zdecydowanie bardziej wolę mieć tylko jedną robótkę na warsztacie;)
Pozdrawiam serdecznie:)
Justynko - pięknie się zapowiadają oba sweterki! Włóczki są śliczne - tak sobie pomyślałam, że w październiku i listopadzie powinno się kupować nowe motki w celu poprawienia sobie humoru i sprawienia przyjemności w takie pochmurne i ciemne dni :)
OdpowiedzUsuńpiękne prace-)
OdpowiedzUsuńNo, włóczkowe szaleństwo na całego :) Ta szuflada cienkich aż się prosi by w nią wskoczyć. Życzę spokojnej i owocnej pracy nad obydwoma sweterkami! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWitaj, bardzo tu pięknie. Dawno mnie tu nie było. Miałam 6 lat przerwy. Takie życie. Zapraszam do siebie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń