Zrobiony już ponad tydzień temu, publiczną premierę ma za sobą, w końcu i Wam pokazuję;) Moja czerwona Audrey, którą już polubiłam. Włóczka z odzysku, w cudnym ciemno czerwonym kolorze, okropnie ciężkim w fotografowaniu (pierwsze zdjęcie jest najbliższe prawdziwemu kolorowi).
Ciekawych rzeczy można nauczyć się przy tym sweterku. Fajne jest i-cordowe zamykanie oczek i skośne zamykanie oczek.
Nie wrabiałam rękawów od góry. Już w kilku swetrach próbowałam tej metody, ale zawsze kończyło się to tym samym - prułam i w końcu tradycyjnie wszywałam.
Nie wiem tylko co mnie podkusiło, żeby tyle guzików wszyć:D Fakt, ładnie układa się sweterek, bo nic się nie rozjeżdża, ale zapinanie 15 małych guziczków bywa... denerwujące;)
Słonecznego niedzielnego popołudnia:)
Sweterek śliczny!!!
OdpowiedzUsuńBardzo ładny sweterek wyszedł.
OdpowiedzUsuńMNie też się podoba:)
OdpowiedzUsuńBardzo elegancki!
OdpowiedzUsuńRewelacyjny sweterek!:-)
OdpowiedzUsuńJest piękny w tym kolorze. Ładne wykonanie.
OdpowiedzUsuńŚliczny!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńŚliczny!!!
OdpowiedzUsuńPiękny! Odnoszę wrażenie, że właśnie takich sweterków potrzeba w damskiej szafie najwięcej. Są bardzo praktyczne. I ten kolor - śliczny! A o tych technikach nic nie słyszałam, pora się douczyć :)
OdpowiedzUsuń