Zaczęło się od babskiego dnia i wyprawy do sh z mamą. Wróciłam z pięknym bladoróżowo-brzoskwiniowym sweterkiem (oczywiście do sprucia, bo rozmiar nie mój) ze 100% delikatnej wełny.
Na kolejną wyprawę do sh wybrałam się z Gosią [klik]. I tam upolowałam zielone motki nowiutkiej zieloniutkiej włóczki, która w swoim składzie ma 70% wełny :-)
Kolejna wyprawa do sh wraz z Asią [klik] miała na celu nabycie sukienki... której co prawda nie znalazłyśmy, ale wróciłam do domu z zieloniutką 100% alpaką:)
I tak przyszedł czas walentynek:) Na facebookowej grupie Kolorowych Motków [klik] [klik] Asia ogłosiła konkurs w którym do wygrania był piękny czerwono-czarny motek. Tak mi się poszczęściło, że trafił on do mnie!!! :-)
Obecnie na drutach przybywa ciemno-zielonego kardigan, a w kolejce czeka bluzeczka z Kolorowego Motka:)
Tak więc zmykam do drutów;)
pozdrawiam!
Wow-) masz szczescie-) ja na poprawe humoru i okazji dnia kobiet zamowilam sobie dwa cudne motki....o ktorych marzylam juz od jakiegos czasu-) pozdr.
OdpowiedzUsuńPiękne nabytki;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJak miło ogląda się takie cukiereczki :) Od razu nastrój robi się dobry :) Piękne są te włoczki! A ja od rana poszukuję jakiegoś wzoru na bluzeczkę wiosenną :)
OdpowiedzUsuńJustynko - ściskam Cię mocno!!!!!!
Ale szczęście tyle włóczek :) Ja nie mogę coś w sh trafić na włóczki, chyba do złego chodzę :)
OdpowiedzUsuńUdany miesiąc
OdpowiedzUsuńBardzo ładne zapasy. Widocznie luty służył ich robieniu. :)
OdpowiedzUsuń