Bawełniany ze srebrną nitką to pierwszy sweterek wydziergany "u siebie".
Dziergając go oswajałam się z nową sytuacją i ze swoimi 4 kątami. Przyzwyczajona do życia w małych pokojach, nagle miałam do dyspozycji tyle przestrzeni... wiec dziergałam - pół godziny w kuchni, chwilę przycupnęłam w "sypialni" - która wtedy była graciarnią:) Później wędrowałam do "salonu", w którym przynajmniej miałam swoje łóżko, żeby wieczorem wylądować na balkonie i dziergając podziwiać zachód słońca:)
Taką to ma historię ten sweterek:)
Zwyklak taki, z delikatną dekoracją na dole.
I pomyśleć, że jeszcze rok temu nie mogłam podziwiać z okna takich zachodów słońca:)
Miłego dnia! :-)