wtorek, 18 października 2022

październik

 Trwa mój ulubiony miesiąc. Miesiąc kolorowych liści, pachnących jabłek, koszyków pełnych grzybów, włóczkowych zakupów i miłych spotkań. O zakupach opowiem następnym razem, a dziś będzie o całej reszcie;)

Ostatni czwartkowy wieczór spędziłam w towarzystwie Asi <klik>.  Asiu, dziękuję Ci za ten czas, za inspirację i za prezent:)  Poniżej pamiątkowe robótkowo-herbatkowo-słodkościowe zdjęcie -  u Asi przygotowania do dziergania szydełkowej sakiewki (gotowa sakiewka do obejrzenia na blogu Asi <klik>), a u mnie na drutach sweter w paski.

W październikowe weekendy niemal mieszkam w lesie. Las ma na mnie terapeutyczne działanie. Latem wyleczył mnie z pokoronowego kaszlu, teraz koi tygodniowe pracowe stresy.

Następnym razem pokażę Wam włóczkowe zakupy... a w tym miesiącu trochę zaszalałam - ale to czas moich urodzin, więc wszystko tłumaczę sobie, że to w ramach prezentu;)
 
Trzymajcie się!

wtorek, 23 sierpnia 2022

Cieplutki, klasyczny kardigan

Hej hej, pamiętacie mnie jeszcze?

Troszkę mnie tutaj nie było...  trochę się działo, jak to w życiu (na szczęście dobre rzeczy), a i z blogiem mi nie było po drodze. Ale teraz mam mocne postanowienie wrócić do blogowania - zwłaszcza, że przez ostatni czas sporo się działo dziewiarsko i szyciowo. 

Na początek pokaże Wam kardigan, który założyłam chyba 2 razy, a później przyszło lato i teraz czeka na chłodniejsze dni. Włóczka to skarpetkówka Fabel - jest milutki, cieplutki - bardzo lubię (chociaż założyłam tylko 2 razy) :-)

 
Dane techniczne:

Włóczka: DROPS Fabel, kolor 101 beż, niecałe 300g, druty 3,0mm

Wzór: klasyczny kardigan tradycyjnie robiony od dołu, zszywany, rękawy wszywane, wzór ażuru pochodzi ze wzoru  (KLIK)

 

Pozdrowionka!

środa, 16 marca 2022

Pasmo porażek

Dosłownie porażka za porażką...

Ale od początku. Jeszcze w okresie okołoświątecznym, kiedy to leniuchowałam sobie w najlepsze, wpadłam na pomysł wydziergania pachworkowego swetra. Cele były dwa - oryginalny sweter oraz pozbycie się zalegających resztek. Wyciągnęłam wszystkie resztki, dopasowałam kłębki kolorystycznie i - jak mi się wydawało - grubościowo. Nawet zrobiłam plan na kartce!

 
I przystąpiłam do dziergania. Jejku, jaką frajdę miałam z dopasowywania kolorów! I te tekstury tak ładnie się komponowały... co prawda zauważyłam, że grubościowo jest różnie, ale przecież "tego nie będzie widać". I tak zrobiłam przód, zrobiłam tył - jednokolorowy jerserem, żeby nie było za pstrokato. 
Zszyłam.
Zaczęłam wrabiać rękawy.
I zonk.
Dzianina kompletnie nie chciała się układać.. tzn układała się, ale tu było sztywno, tam odstawało... Koszmar...
Po kilku próbach ratowania sytuacji, skapitulowałam a robótka wylądowała w szufladzie.
 
 
No to przyszedł czas na nową robótkę. Na spotkaniu dziewiarek koleżanka zainspirowała mnie do zrobienia enterlaca. Z myślą o enterlakowym swetrze zakupiłam 100% merino w Knit Solution i z radością zaczęłam machać drutami. Początki były trudne, bo musialam wykonać kilka próbek zanim trafiłam z szerokością. 
Plan był taki - przód enterlacowy, tył i rękawy gładkie.

 
Szło pięknie, a robienie kwadracików okazało się mega wciągające.
I tak zrobiłam przód. Później gładki tył.
Zszyłam.
I zaczęły się schody.
Po pierwsze - dekolt V nad którym trochę się nakombinowałam, nie prezentował się dobrze. Widziałam to już podczas robienia, ale liczyłam, że da się go wyrównać plisą. 
Nie dało się.
Zmieniłam dekolt na okrągły - wyglądał lepiej.
Zaczełam wrabiać rękawy i kolejna porażka.
Okazało się, że dzianina w entrlacu pracuje inaczej niż w ściegu gładkim i przy wrabianiu rękawów część enterlacowa bardzo niechlujnie odstawała. Prułam chyba z milion razy, bo kombinowałam na wszystkie sposoby... i nie uzyskałam pożądanego efektu...
Wczoraj podjęłam decyzję, że odpuszczam. 
To sweter zakładany przez głowę, z wełny, więc i tak już tej zimy go nie założę (u mnie pulowery sprawdzają się tylko zimą, gdy jest troszkę cieplej to tylko kardigany wchodzą w grę), a jesienią pomyślę co zrobić z tej włóczki.

Tak, że ostatnio mam wrażenie, że dziewiarsko stoję w miejscu..
Ale jest mały promyczek... a nawet dwa:) przyszły dziś do paczkomatu (Asiu dziękuję!)
Pierwszy to beżowy (chociaż dla mnie to raczej jasny brąz) Fabel Dropsa.

A drugi to jasnoszary Drops You.
 
Kolorki bardzo trafione, będą wiosenno-letnie kardigany do sukienek...
Przynajmniej taki jest plan...
Oby tylko nie okazało się, że będzie kolejne prucie... ;)