poniedziałek, 29 maja 2017

Bluzeczka nieplanowana

Jak zrobić zupełnie nieplanowaną bluzeczkę:
1. Robimy wiosenne porządki w szafie. Po przeglądzie leżakujących tam ciuszków, stwierdzamy, że cierpimy na brak zwykłych cardiganów. Robimy postanowienie: czas na wydzierganie uniwersalnego rozpinanego sweterka.
2. Robimy przegląd w szafie z włóczkami. Motków pełno, ale nic nie pasuje. A to nie ten kolor, a to nie ten skład, a to za mała ilość.
3. Zaglądamy na facebookową grupę wsparcia. Tam okazuje się, że jedna z koleżanek robi bawełnianą bluzeczkę... i ta myśl:
"a dlaczego ja upieram się przy cardiganie?"
4. Ponownie nurkujemy w szafie, znajdujemy fajny fiolet, po wstępnej analizie stwierdzamy, że jednak włóczki może zabraknąć.
4. Dzień później - zupełnie przypadkowo - kupujemy beżowy sweter, bawełniany, ze złotym nadrukiem. Beż będzie idealnie komponował się z fioletem. 
5. Radośnie sobie dziergamy - chociaż koncepcja się zmieniła i to beż stanowi bazę, a fiolet wpleciemy później:)
Gładko, na okrągło, pięknie przybywa.
Włóczki starcza na środek raglanu, rękawki będą w kolorze.
6. Więc kombinujemy.
Fiolet? Niby pasuje, ale nie leży. Miętowy? Fajny, ale za mdło.
7. Żalimy się Asi. I wtedy pada pytanie:
"A te rękawy nie mogą być czarne?"
No przecież, że mogą.
8. Nawet znajdujemy czarną bawełnę merceryzowaną.
9. Dziergamy dalej:D
10. Rękawki wychodzą za szerokie - takie motylki. Gosia na spotkaniu dziewiarek podpowiada, jak zniwelować taki efekt.
11. Wykańczamy i-cordem, jeszcze mała ozdóbka przy dekolcie ...

I tadaaaam:






Zgodnie z zapowiedzią dziś zachodu słońca już nie będzie, ale spójrzcie jak pięknie jest u Mamy w ogrodzie:)





Z tematów dziewiarskich - powstał jeszcze nieplanowany sweterek-moherek, który pokażę następnym razem.

A na drutach obecnie rośnie szaraczek:)

Miłego dnia:)

piątek, 19 maja 2017

post ostatkowy, czyli ostatni zaległy sweterek i ostatni zachód słońca;)

Czas pokazać ostatni ze sweterków, który powstał jeszcze ubiegły roku.
Lekki, prosty, z subtelną ozdobą, delikatnie moherkowy, z włóczki z odzysku. A co namęczyłam się przy pruciu!! I to nie wina włóczki, a skomplikowanego wzoru, z którego był zrobiony poprzedni udzierg.
Grunt, że było warto, bo efekt końcowy bardzo mi odpowiada:)

 


 


I zachód słońca.
Ostatni:)
Przez ostatni rok śledziłam jak słoneczko wędruje za moimi oknami.
Teraz już dobrze znam jego drogę, wiem, w jakim miesiącu w którym miejscu na horyzoncie się pojawi, a w którym schowa. Dlatego czas przerwać tradycję kończenia postów widokiem z moich okien:)


Taki to ostatkowy wpis powstał...
Teraz będą nowości. Mam już wydziergane dwie nowe rzeczy: bluzeczkę i sweterek... tylko niech ja jeszcze zdjęcia zrobię...;)
Miłego weekendu:)

poniedziałek, 8 maja 2017

Czerwona chusta, myśliwy oraz kwiaty:)

Moja pierwsza chusta, a raczej chustka, bo rozmiarów imponujących nie ma, co nie zmienia faktu, że jest idealna na tą chłodną wiosnę.
Jeden motek Heritages Silk Cascade Yarns dostałam od Asi, w szafie leżał ponad rok - wiedziałam, że chcę chustę, ale nie wiedziałam jaką. Dopiero, gdy trafiłam na wzór Stormy Sky Shawl wiedziałam, że to jest to!
Chustę dziergałyśmy wspólnie z Asią. Dosłownie wspólnie, bo dziergając byłyśmy w stałym kontakcie na online :D Swoją drogą - świetne jest takie wspólne robótkowanie:)
Skoczyłyśmy dawno, Asia swoją zaprezentowała już na blogu, a mi zeszło z obfotografowaniem (stąd płaszcz jeszcze zimowy:D ). Ale jest! Tadam!


 fot. winiart.pl (klik)

Jakiś czas temu Asia poprosiła mnie o wykonanie breloczka Myśliwego. To było wyzwanie!! 
Powstał taki oto człowieczek:)




A teraz z innej beczki - tej roślinnej. Dlaczego teraz, gdy w końcu mam swój balkon, na którym mogę zasadzić co chcę i mogę zrobić sobie mały gaj - nie ma wiosny?  I co z tego, że bratki zasadziłam już dobry miesiąc temu, skoro zimno im nie służy i nie chcą rosnąć? No ja się pytam: co jest grane? Kto, tam na górze, wyłączył ogrzewanie?

W domu nieco cieplej, to rozsadziłam kwiatki domowe i tak oto na parapecie w sypialni mam na razie małe kwiatowe przedszkole:) 

Obecnie jestem na etapie wyrabiania wszelkich zalegających motków (co oczywiście nie przeszkodziło mi w skorzystaniu z promocji Dropsa i dziś zamówiłam dwie nowe włóczki -ale słuchajcie, pomimo pełnej szafy włóczek, ja nie mam takiej ilości nici jednego gatunku, aby wystarczyło na cały sweterek, naprawdę!). 
Udało mi się wygrzebać jasną, lekko moherkową włóczkę z odzysku... bo coś trzeba robić zanim te nowe motki do mnie przyjdą. Coś tam się tworzy, powstaje szybko, nawet za szybko - dlatego obawiam się, że czeka mnie prucie (znacie to - idzie za dobrze, to znaczy że coś jest nie tak).
Trzymajcie kciuki, żebym się myliła!!

Tradycyjnie zachodzące słońce:)

Dobrego tygodnia!