niedziela, 13 maja 2018

koniec laby:)

Jak ten czas szybko leci!
Właśnie mijają dwa miesiące mojej "laby", a jutro powrót do pracy... po tak długim czasie... oj będzie ciężko. 
Wydarzenia ostatnich tygodni pokazały na kim mogę polegać w trudnych chwilach, a kto odwraca się plecami wtedy, gdy najbardziej go potrzebujemy. Potwierdza się powiedzenie, że prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie. 

Ale był to dobry czas:) Bardziej świadomie przeżyłam wiosnę. Miałam czas zauważyć budzącą się do życia przyrodę.





Żyłam spokojniej.
Bywały dni, gdy piłam kawę w towarzystwie pani kos spacerując po trawniku, a nad głową unosiły się balony :) 




Bardzo dużo czytałam, a ostanie dni wręcz zamieszkałam w Pogodnej wraz z bohaterkami "Sklepiku z Niespodzianką":) I gdy wczoraj rano skończyłam ostatnią część, poczułam taką charakterystyczną pustkę - znacie to uczucie, gdy żyjecie życiem bohaterów a tu nagle powrót do rzeczywistości?


Sporo dziergałam, zrobiłam sweterek koralowy, dokończyłam ogoniasty z samodzielnie zafarbowanej bawełny. Postaram się napisać o nim osobny post:)


Zrobiłam sporo "drobiazgów", przystąpiłam do porządkowania swoich zasobów włóczkowych. I tak oto powstały koszyki, na które zużyłam resztkę zalegającego w szafie sznurka bawełnianego (koszyk brązowy powstał już dawno temu, pokazywałam go kiedyś na blogu:).


Długo zastanawiałam się, co zrobić z ażurkową bluzeczką, której już nie nosiłam od lat (i której już raczej nie założę), a której wzór bardzo mi się podobał i szkoda byłoby jej pruć (poza tym prucie mija się z celem, gdyż był to wzór z elementów i powstałoby milion pociętych nitek). Odprułam ramiączką, pozszywałam gdzie trzeba , uszyłam wkład i powstała poduszeczka:)


Taki to był czas:)
Mimo wszystko fajny czas:)