poniedziałek, 17 czerwca 2013

Rowerowo-koralikowo

Dzień doberek!!
Jak Wam minął weekend?
U mnie dominowały dwie rzeczy - rower i koraliki.
Jeździłam duuuuużoooo, wszęęęęęęędzie, no po prostu w każdej wolnej chwili;)
A w chwilach niewolnych - uczyłam się kolalikować. Owszem, zapowiadałam, że to nie dla mnie, ale coś nie dawało mi spokoju i musiałam próbować aż do skutku.
W końcu się naumiałam i powstał "szkoleniowy marynarz", czyli kawałek koralilkowego sznurka. Okazuje się, że to wcale nie jest takie trudne jak mi się na początku wydawało:)
Nierówny miejscami, ale i tak jestem z niego dumna.
A na nitce mam już naniziane nowe koraliki i wieczorkiem przystępuję do operacji pod roboczą nazwą "łączka z mleczami".
Pytanie do koralikujących koleżanek - znacie jakieś szybkie sposoby na nanizianie malutkich koralików, w których nie miesci się igła??
 Bo ta robota to nie na moje nerwy:)

Udanego tygodnia!!:)

1 komentarz:

Miło mi, że zostawiasz ślad po wizycie na moim blogu:-)