Troszkę zaniedbałam bloga. A tyle się dzieje, o tyłu rzeczach mogę napisać! Dziś opowiem Wam historie pewnej bluzeczki.
A było to tak:
Zaczęło się bardzo przyjemnie....Wygrzebałam motek o przecudnej kolorystyce, który w szafie leżał już kilka lat i z którego nawet kiedyś zaczęłam coś dziergać... (ale okazało się niewypałem, więc sprułam).
Byla herbatka i sernik...
I spokojne dzierganie...
Wybrałam wzor Incoming Tide z Drops Design, bo urzekł mnie koronkowy dekolt.
Dziergało się bardzo przyjemnie, a to co wyłaniało się spod drutów bylo urocze...
Bluzeczkę wydziergałam w całości po czym okazało się, że... ażur jest zbyt nisko - centralnie na lini biustu, co dyskwalifikowało bluzkę do noszenia solo, bez topu. Aby uniknąć prucia całości, wyprułam górna część bluzki... trochę to uratowało sprawę, ale teraz ażur układa się teraz nieco inaczej.
Finalnie moja, mocno zmodyfikowana Incoming Tide prezentuje się tak:)
Włóczka to bawełna/akryl 50/50, druty 3.00mm
Zużyłam 160gr
Ale najpiękniejsza była storczykarnia!
Asiu, dziękuję za pięknie spędzony czas!
Justynko - musimy gdzieś zakupić spory zapas czasu, żeby starczyło nam na realizację wszystkich naszych pomysłów! To ja dziękuję Ci za ten wspaniały urodzinowy dzień!!!!! Bluzeczka jest śliczna - wiesz, że też mam ją w planach :)
OdpowiedzUsuńCzasu na dzierganie nigdy mało;)
UsuńJuż nie mogę doczekać się Twojej wersji bluzeczki:)
Bluzeczka bardzo udana i ładna. A Łańcut świetny do zwiadzania.
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńBardzo ładna bluzeczka :) Pozdrawiam K
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
Usuń