Z opóźnieniem, ale w końcu pokazuję:)
Winogronowy bezrękawnik powstał w okresie międyświątecznym, kiedy to spokojnie leniuchowałam na urlopie;) Później z tydzień leżakował i czekał na poprawkę kołnierza - bo wyszedł mi za wąski. Kolejny tydzień (a może nawet dwa) czekał na sfotografowanie. I oto tadam:




Właściwie prosty taki, tylko delikatny ażurek na dole i przy kołnierzu, robiony z Puchatki (3 motki i troszkę 4tego), na drutach nr 5.
A z resztki czwartego motka powstała czapka. Nic specjalnego, bo taką można spotkać niemalże na każdym blogu:) Skorzystałam z opisu
na tym blogu, z taką różnicą że nie zszywałam ściegiem kitchener stitch, a tradycyjnie - i szew wcale nie jest bardzo widoczny;)
Polubiłam tą czapę, fajnie leży, ciepła, sprawdza się i w drodze do pracy, na spacerze i - jak sprawdziłam wczoraj - na nartach:D
