A co u mnie słychać?
Jest ogromna sinusoida. Najpierw jest czas w którym nie dzieje się zupełnie nic, a za chwile spada na mnie tyle pracy, że nie wiem w co ręce włożyć. Też tak macie?
Ogólnie to dziergam sporo, nawet bardzo sporo.
No to let's go:)
Na początek poduszki ze sznurka bawełnianego. Powstały 4 na zamówienie oraz dwa egzemplarze moje prywatne:)
Przedstawiam Wam też laleczkę-breloczek:
Dla milusińskich mamy czapeczki oraz świąteczną muszkę:
dla nieco większej osóbki powstał komin-miś:
a dla zupełnie dużych ludzi szaliki, sztuk 2:
To nie wszystko:)
Udało mi się jeszcze wydziergać tył i zacząć przód sweterka dla siebie. Tylko zdjęć brak:)
Chyba wystarczy tego przynudzania, więc tym oto wczorajszym widoczkiem kończę ten nieco przydługi post:)
Dobrego wieczorku:)
No no no! To rzeczywiście cały miesiąc zbierałam te udziergi :) Sporo tego wyszło, a ja zwykle piękne! :) Poduchy sa moimi faworytkami!
OdpowiedzUsuńWszystkie rzeczy są jak zwykle urocze, ale poduchy rozwalają system :) Są po prostu piękne!
OdpowiedzUsuńA mnie zachwyciły szale! Też mam w planach takiego wielgasa w blokowym układzie kolorów. Gdybym miała takie dwa, nosiłabym oba jednocześnie.
OdpowiedzUsuńAle się napracowałaś:) A ja przez miesiąc zrobiłam pół rękawa:)
OdpowiedzUsuńWszystko ale poduchy najpiękniejsze :)
OdpowiedzUsuńDużo się u ciebie dzieje. Wszystko jest cudowne.
OdpowiedzUsuń