po ostatnich intensywnych tygodniach, spokój jaki zapanował jest jakiś nieswój....
i w tym spokoju przypomniałam sobie o moich systematycznych cotygodniowych wpisach (no bo na śmierć o nich zapomniałam)
ponieważ nic nie trwa wiecznie, to z tego wolnego czasu staram się korzystać, póki mogę: dziergam i czytam.
dużo dziergam :)
dużo czytam:)
(odkryłam, że można dziergać i czytać równocześnie - pod warunkiem, że dzierga się ścieg pończoszniczy i czyta coś lekkiego)
w sobotę zaczęłam kremowy sweterek, dziś już mam prawie tył zrobiony (bo ja tradycyjną metodą robię, tą z zszywaniem;)
gdzieś tam w tak zwanym między czasie, powstała ośmiorniczka:
i jeszcze podzielę się z Wami moim zachodem słońca:) takie to teraz mam widoki wieczorami:)
Uwielbiam je!!
miłego weekendu moi mili:)
Osmiorniczka jest wspaniała!
OdpowiedzUsuńŚliczny ażur w Twoim nowym sweterku :-) Ośmiorniczka śliczna :-)
OdpowiedzUsuńBajeczny zachód słońca... letnie wieczory lubię najbardziej...
Pozdrawiam serdecznie.
Bluzeczka będzie ciekawa:) Też bym chciała zachód słońca:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPięknie wszędzie, miłego spokoju. Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńP.S. Ośmiorniczka rewelacja :-)
Ale Ty masz tempo Justynko!!! Całkiem możliwe, że na następne spotkanie sweterek będzie gotowy :) A widok rzeczywiście super!
OdpowiedzUsuńOjej, jakie śliczności pokazałaś! Sweterka przybywa że hej! Śliczny będzie :) Ośmiorniczka jest piękna, a zdjęcie zachodu słońca zapiera dech... Piękny widok. Do tego druty w ręce i na takim balkonie można siedzieć godzinami!
OdpowiedzUsuńMasz super tempo dziergania. Jeszce chwila i będzie cały sweter!
OdpowiedzUsuńA widok boski!
Wesoło wygląda ta ośmiorniczka.
OdpowiedzUsuńSweterek zapowiada się ciekawie, czekam na dalsze postępy w tej dziedzinie. :)